Przejdź do treści
Strona główna » O empatii i moich doświadczeniach w kontekście rozumienia zwierząt i ich zachowań

O empatii i moich doświadczeniach w kontekście rozumienia zwierząt i ich zachowań

    Za Słownikiem Języka Polskiego PWN “empatia” to “umiejętność wczuwania się w stan wewnętrzny drugiej osoby”. Definiowana jest też jako zdolność rozpoznawania emocji innych, czy współodczuwania ich stanów psychicznych, stawiania się w sytuacji innego człowieka, przyjęcie sposobu myślenia itd.

    W kontekście zwierząt częściej czytamy o ich zdolnościach empatii i współodczuwania z nami. Chciałabym się jednak zająć w tym wpisie ludzkim aspektem, gdyż mam własne przemyślenia i obserwacje w tym zakresie.

    Badania naukowe pokazują, że nasze mózgi postrzegają zwierzęta jako członków rodziny – choć zwiększona empatia dla psów i kotów nie ma nic wspólnego z upodobaniem do określonego gatunku, a z wrodzonym ludzkim pragnieniem ochrony i wychowania niewinnych i bezbronnych (odmiennie postrzegamy bowiem dorosłych ludzi). Wiadomo, że nie każdy jest empatyczny i nasze poziomy tej zdolności się różnią. Czy możemy się rozwijać w zakresie empatii? Odpowiedź jest złożona, ale twierdząca.

    Empatia jest wypadkową kilku czynników (psychologia wyróżnia trzy grupy przyczyn odpowiedzialnych za poziom empatii u człowieka: predyspozycje biologiczne, psychologiczne i środowiskowe). W różnym stopniu mają one znaczenie dla rozwijania tej umiejętności, którą możemy trenować w relacjach z ludźmi.

    Skoro możemy “się ćwiczyć” w byciu empatycznym wobec ludzi, możemy także się rozwijać w tym zakresie w kontekście zwierząt. Stawiam taką tezę bo śmiem twierdzić, że mi się to udało!

    Myślę, że w związkach ze zwierzętami jest to nawet jeszcze istotniejsze dla więzi, szczególnie kiedy – jak już ustaliliśmy, my empatyczne osoby – odbieramy je jako istoty bezbronne i wymagające naszej opieki, o czym było wyżej.

    Trening empatii ze zwierzętami można oprzeć na poniższych punktach:

    1. ćwiczenie uwagi – obserwowanie sytuacji i ich okoliczności (tego co działo się przed, w trakcie i po zdarzeniu/bodźcu), przyglądanie się rozwojowi wydarzeń i analiza;
    2. ćwiczenie słuchania – dostrzeganie tego co się słyszy i widzi, wyczulenie na okazywanie emocji przez zwierzę i skupienie się na nich (aby to było możliwe konieczna jest wiedza z zakresu sygnałów mowy ciała)
    3. ćwiczenie samoświadomości – rozpoznawanie własnych uczuć, nauczenie się ich nazywania i interpretowania w związku z interakcją ze zwierzęciem;
    4. ćwiczenie komunikacji – komunikowanie swoich emocji zwierzęciu i umiejętność rozumienia przekazu zwierzęcia, czyli tego co pies i kot chce przekazać – dlaczego wykazuje/utrzymuje określone zachowanie (umiejętna interpretacja mowy ciała zwierząt i stojących za nią emocji).*

    Mnie się to jakiś czas temu udało, choć stało się to w nieuświadomiony sposób i jakby “przy okazji” zdobywania wiedzy o kotach i psach. Dopiero po czasie doszłam do tego, że widzę “więcej” i rozumiem je “bardziej” a także umiem te wiadomości im zakomunikować. Moje zwierzęta, a także zwierzęta moich Klientów, co oczywiste, na tym zyskały.

    Mimo, że jestem z bardzo szczęśliwa z powodu pogłębienia swojej empatii, bo w zawodzie behawiorysty jest to nieodzowna zdolność, a im większa empatia tym lepsza szansa zrozumienie psa a tym bardziej kota, to kosztem jest moje funkcjonowanie. W skrócie – większa zdolność empatii ma swoje konsekwencje.

    Ponieważ odczuwam “bardziej”, trudniej przejść mi obojętnie wobec krzywdy, bólu, niesprawiedliwości, cierpienia, hejtu, itd. W naszej codzienności właściwie nie ma sfer bez tych okoliczności, dlatego jak odkryłam – wykształciłam sobie mechanizmy obronne (jak np. odcinanie się od wiadomości). Mogę być z ich powodu źle odbierana, jako osoba po drugiej stronie barykady (nieczuła, nieempatyczna), jednak bez tej tarczy moja codzienność świadoma i podświadoma (sen) uniemożliwiałaby mi funkcjonowanie i zajmowała każdą myśl, a na to nie mogę i nie chce sobie pozwolić – jestem przecież żoną, mamą 3 dzieci, córką i opiekunką średnio 10 dorosłych kotów hodowlanych, a także pracodawcą. Tym samym mam obowiązki i nie mogę zawodzić z powodu nie wyspania czy zmartwień spowodowanych “przerostem” empatii (z tych samych powodów nie oglądam horrorów, czy bardzo brutalnego kina).

    Nie zamieniłabym jednak tej umiejętności na jej brak, albo “wersję testową”. Mogę zachęcać do pracy nad sobą w tym zakresie, ale uczciwie jest powiedzieć, że ma to swoją cenę. Póki co udaje mi się moją spłacać i uważam, że bilans jest dodatni, toteż jestem zwolennikiem tej opcji.

    Uczę jej Opiekunów na konsultacjach, przemycam w webinarach czy warsztatach. Nie jest to dla każdego, zgadzam się. Jednak jeśli się wejdzie do tej rzeki, okazuje się, że mimo kiepskiej temperatury i dużego nurtu można w niej znaleźć samorodki złota i srebra. Obdarzając nimi zwierzaki zyskujemy niesamowitą więź, relację opartą na zrozumieniu i komunikacji.

    *opracowanie własne na podstawie https://www.medonet.pl/zdrowie,czym-jest-empatia-i-czy-mozna-sie-jej-nauczyc–o-czym-swiadczy-brak-empatii-,artykul,1728439.html#czy-empatii-mozna-sie-nauczyc

    Dodaj komentarz

    Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *